poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział X

- Przyjaźnie się z Benem od kilku miesięcy – wytłumaczyłam – poznaliśmy się w przedszkolu Jane , bo ma siostrę w jej wieku .
-Znaczy coś więcej dla Ciebie ?
-Nie – zamyśliłam się – to znaczy .. sama nie wiem.
-Co masz na myśli ? – spytał z ciekawością
- Myślałam ,że może cos z tego będzie do czasu aż nie pojawiłeś się Ty.
Justin uśmiechnął się triumfalnie.
- Czyli nie kochasz go ?
-Nie – odpowiedziałam zgodnie z prawdą
Az podskoczyłam słysząc dźwięk mojego telefonu, natychmiast go odebrałam.
- Kochanie , czemu się nie odzywasz? Zaczynałam się martwić – usłyszałam zatroskany głos mojej mamy
- Wiesz mamo jak szybko lecą dni – próbowałam się jakoś wykręcić
- Kate widziałam się dzisiaj z panią Robins i mówiła ,że gdy odbierała swoja córkę Jane nie było w przedszkolu , a przecież ona zawsze zostaje dłużej – niecierpliwiła się mama
- No bo Jane została dziś w domu
-Ale jak to ? Jest chora? Cos się stało ? – słyszałam zdenerwowanie w głosie mamy.
- Po prostu była zmęczona po koncercie i nie chciałam jej męczyć – skłamałam
- A jak będzie na studiach też ja tak będziesz tłumaczyła ? Jesteś nieodpowiedzialna ,że pozwalasz jej opuszczać przedszkole kiedy tylko chce. Zrozum ,że to nie jest dla niej dobre – mam prawie krzyczała
-Mamo to był jeden dzień , nie rób afery o nic.
-Przed tym całym koncertem tez nie była cały dzień w przedszkolu .
-Mamo zaczynasz się robić jakąś panikarą , nie raz mówiłam Ci ,ze to ja ją wychowuję i  jeśli będę miała taka zachciankę to całkowicie wypiszę ją z przedszkola – wybuchnęłam
- Kate nie tym tonem – powiedziała – cos się stało , czuję to.
- Mamo nic się nie stało – uspokoiłam ją.
-Albo mi mówisz albo zaraz tam przyjadę i sama sprawdzę – powiedziała stanowczo.
Zajebiscie. Ok  Kate zawsze byłas dobra w kłamstwach , musisz cos szybko wymyślić.
-Po prostu na koncercie cos mi się stało w nogę i nie mogłam dzisiaj zaprowadzić małej do przedszkola – powiedziałam z nadzieją ,że mi uwierzy.
Justin wybuchnął niepochamowanym śmiechem słysząc moje kłamstwo.
- Ojejku kochanie trzeba było od razu powiedzieć . Może potrzebujesz jakiejś pomocy? – spytała z troską w głosie  moja mama.
Justin ciągle śmiał się na najlepsze.
-Zamknij się – powiedziałam do niego.
- Słucham ? – spytała  zbulwersowana mama
Nosz kurwa.
- Ymm.. mamo to nie do Ciebie – próbowałam się wytłumaczyć.
- Mówisz tak do Jane ? – wykrzyknęła
- Jane śpi od godziny – powiedziałam
-W takim razie kto jest u Ciebie o tej porze? – spytała z ciekawością
Jasne na pewno uwierzy jak powiem : A taki tam Justin Bieber ,ojciec Jane leży u mnie na łóżku.
- Przyjaciel – powiedziałam szybko – nie znasz go.
-Czyżby jakiś bliski przyjaciel ? – słyszałam jaki podtekst w tym pytaniu ma moja mama.
-Nie mamo – wykrzyknęłam – muszę kończyć bo chcę pożegnać mojego gościa – w tym momencie spojrzałam znacząco na Justina
-No dobrze Kochanie , mam nadzieję , że niedługo go poznam , śpij dobrze . Pozdrów Jane ode mnie i taty. Kochamy Was.
-My was też – powiedziałam i rozłączyłam się.
- Nie wiedziałem ,że stało Ci się cos w nogę na koncercie – powiedział ze śmiechem w głosie Justin
-Nie zaczynaj , musiałam jakoś skłamać , bo inaczej nie dałaby mi spokoju.
-Kiedy poznam Twoich rodziców ? – spytał Justin
-Nigdy – odpowiedziałam wstając i idąc w stronę komody.
Wyciągnęłam z niej dwa ostatnie papierosy i wyszłam na balkon.
-Palisz? – spytał zdziwiony Justin
- Tak ,zwłaszcza jak się denerwuję– wytłumaczyłam – Chcesz? – spytałam podając mu jednego.
Wziął i już podsuwałam zapalniczkę w jego kierunku kiedy Justin niespodziewanie złamał fajkę na pół i wyrzucił na dół .
-Kretynie co Ty robisz? – spytałam zirytowana – one nie należą do najtańszych.
Odpaliłam swojego papierosa.
-Mówiłem ,że masz się teraz nie martwić o koszty
- To po co wyrzuciłeś tą cholerną fajkę ?
- Bo pierwszym krokiem do odbudowania naszej więzi będzie rzucenie przez Ciebie palenia – powiedział i wszedł do mieszkania.

Dupek.



_________________________________________________________________________

Tak oto doszliśmy do 10 rozdziału , mam nadzieje ,że sie spodoba :) 
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo motywują mnie wasze komentarze :* 
Mordka strasznie mi się cieszy jak piszecie do mnie ,że nie możecie doczekać się następnego rozdziału i ,że podoba wam się moje opowiadanie :) 
Jestescie wspaniali :* 

Ponieważ jest już was coraz więcej a chciałabym ,żeby każdy wiedział o nowym rozdziale , więc jeśli chcecie być informowani to zostawcie pod tym postem swój twitter , nr gg , adres e-mail lub facebooka :) 

Kontakt ze mną : 
@lovejoyandsmile- twitter i Instagram 

xoxo.

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział IX

Czasami miałam ochotę przybić piątkę sama ze sobą. Tak było tez teraz gdy przypomniało mi się ,że w szafce w łazience mam schowany materac. Postanowiłam właśnie tak spędzić noc. Możecie myśleć ,że to dziwne ,ale to jedyne co przychodzi mi póki co do głowy. Siedzę na wannie od kilku minut i myślę co będzie dalej. Jak będzie wyglądało nasze życie z Justinem?  Czy jesteśmy w stanie sobie takie wspólne życie ułożyć?
-Kate proszę Cię , otwórz – usłyszałam głos Justina za drzwiami
I co ja miałam zrobić ? Nie wiedziałam jak mam się zachować. Jeśli otworzę to o czym z nim rozmawiać ? Byłam pewna ,że ludzie zareagują negatywnie gdyby to wszystko wyszło na światło dzienne. Czy moja mała Jane jest gotowa na życie w świetle reflektorów?
-Jeśli nie otworzysz to wywarzę te cholerne drzwi – Justin nie co podniósł głos
Podeszłam do drzwi i odkluczyłam zamek i natychmiastowo wróciłam na wannę.
Justin wszedł do pomieszczenia , popatrzył na mnie i zajął miejsce obok mnie.
- Czemu mi to robisz? – spytał
- Co takiego?
- Odtrącasz mnie , właśnie wtedy kiedy poczułem ,że możemy stworzyć rodzinę.
-Nie jestem pewna czy to możliwe – ściszyłam głos
Justin wziął w dłoń mój podbródek i sprawił bym popatrzyła na niego.
- Obiecuję ,że zrobię wszystko co w mojej mocy ,żeby tak właśnie się stało – powiedział stanowczo – tylko daj nam szansę , pozwól mi spróbować to wszystko naprawić  - jego głos się załamał.
Pogładziłam kciukiem jego policzek.
-Boję się tego – powiedziałam
- Zaufaj mi , zrobię wszystko żebyście były szczęśliwe – zapewnił mnie.
- Twoje fanki będą wściekłe
-Fanki może i tak ,ale Beliebers zrozumieją – uśmiechnął się.
-Nie chcę ,żebyś się do czegoś zmuszał , bo czujesz się odpowiedzialny za Jane. – powiedziałam z niepewnością
-Kat zrozum ,że moje uczucie do Ciebie nie wygasło , to ,że mieliśmy tak długą rozłąkę może i jest przeszkodą ale jeśli dasz mi szansę będziemy mieli czas by to wszystko odbudować , by poznać się na nowo – powiedział z czułością – przy Tobie czuje się jak 15-latek , tak jakby nic się nie zmieniło od tego czasu. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo łomotało mi serce gdy zobaczyłem Cię wczoraj na koncercie. Tak jakby wszystko wokół nie miało znaczenia , liczyłaś się tylko Ty a kiedy tak po prostu wyszłaś to tak jakby ktoś zabrał mi kawałek siebie.
-Przytul mnie – wyszeptałam przez łzy.
Zrobił to natychmiast.
-Zgadzasz się żebym to wszystko naprawił ? – wyszeptał prosto w moje ucho.
Znacząco pokiwałam głową jeszcze bardziej do niego przywierając.
W tej chwili poczułam się naprawdę szczęśliwa , nie wiem ile trwała ta chwila ale jak dla mnie mogłaby się nie kończyć.
- Zostaniesz na noc ? –spytałam
- Jeśli chcesz to oczywiście – powiedział z uśmiechem.
- Ej śpisz na materacu – powiedziałam i uszczypnęłam go w bok
-Dobra ,dobra – podniósł ręce w geście obronnym
Wyciągnęłam materac i pompkę z szafki i podałam chłopakowi.
-Napompuj go , a ja się umyję i zaraz przyniosę Ci jakąś poduszkę i kołdrę – uśmiechnęłam się.
Justin wyszedł a ja szybko wskoczyłam do wanny .
Po kilkunastu minutach stałam w piżamie przed lustrem i rozczesywałam  mokre włosy. Swoja drogą stwierdziłam ,że moja piżama woła o pomstę do nieba. No cóż boginią sexu to ja w niej nie byłam. Nie dość ,że była za duża to w dodatku poplamiona kakao , które często piję wieczorem. Niestety nic nie mogłam poradzić bo to jedyne ubranie jakie miałam w łazience ,a nie chcę żeby Justin pomyślał ,ze się dla niego stroję czy cos takiego.
Miałam zamiar podsuszyć włosy ale obawiałam się ,że Jane może się obudzić więc zostawiłam je mokre.
Wyszłam z łazienki i udałam się do szafy w korytarzu, z której wzięłam kołdrę i poduszkę.
Kiedy weszłam do salonu Justin leżał na moim łóżku a nogi miał spuszczone na swój materac i oglądał album ze zdjęciami.
Rzuciłam mu rzeczy do spania na materac i opadłam na kanapę obok niego.
-Jane miała tu dokładnie 3 minuty – powiedziałam wskazując na jedno ze zdjęć.
- Od zawsze była piękna – stwierdził.
Oparłam się na jego ramieniu i śledziłam fotografie.

- A kim on jest ? –spytał Justin wskazując na moje zdjecie z Benem w wesołym miasteczku – i co dla Ciebie znaczy?




_____________________________________________________________________________

Wiele osób myslało ,że juz nic do Was nie napiszę - a jednak ! 
Nie było mnie ponieważ najpierw doskwierał mi bark weny , a gdy ta już nadeszła i zaczęłam sklejać rozdział okazało sie ,że wyjeżdzam spontanicznie na ponad dwa tygodnie :) wypoczęłam i mam nadzieje ,że uda mi się pisać do Was jak najczęściej :* 


@lovejoynadsmile - mój twitter i Instagram , zapraszam do śledzenia :) 

Miłego czytania , a gdy Ci się spodoba zostaw komentarz :)