piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział VII

Ciągle miałam obawy co do zostawienia Jane z Justinem. Okej niby co mogłoby się stać ? Ale mimo wszystko się martwiłam.
Związałam włosy w kucyka , umalowałam się i ubrałam w strój do pracy.
- Wychodzę – powiedziałam zakładając buty i uśmiechnęłam się do bawiących się klockami Justina i Jane.
-Pa mamusiu – uściskała mnie mała.
-Jakby coś było nie tak to dzwoń – powiedziałam do Justina – w lodówce są owoce i jogurty a słodycze w szafce pod piekarnikiem , jak wrócę to zrobię obiad. – uśmiechnęłam się.
-Okej , dam radę – powiedział Justin .
Dzień w pracy minął szybko i starałam się nie martwić o Jane chociaż nie było to proste. Około 16.00 dostałam sms’a od Bena który brzmiał „ Przepraszam za wczoraj , zależy mi na Tobie , powiedz kim był ten chłopak ? „ odpowiedziałam „ Nie mam teraz do tego głowy , spotkamy się jak wszystko się wyjaśni” .Szczerze powiedziawszy to nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Przecież nie powiem mu ,że ojcem mojej córki jest Justin Bieber.
Wracając do domu zrobiłam zakupy i postanowiłam ,że zrobię spagetthi.
Gdy weszłam do domu ujrzałam przepiękny widok. Na małej kanapie w salonie spała Jane przytulona  do Justina.
Będąc w kuchni zobaczyłam ,że Justin się podnosi.
-Zasnęła – szepnął i usiadł przy stole.
-Co robiliście ? – spytałam rozpakowując zakupy
- Ona jest niesamowita – wyszeptał – jest taka mądra , szalona a zarazem rozsądna.
- To wiem – zaśmiałam się
- T godziny tak szybko zleciały , graliśmy w gry , czytaliśmy książki , Jane zrobiła pokaz mody , potem jedliśmy rodzynki w czekoladzie ale zjadła ich bardzo dużo i nie wiem czy to dobrze – powiedział
- Jest na nie uczulona – powiedziałam – ale je uwielbia , kurczę widziałam ,ze czegoś Ci nie powiedziałam , a ona tylko na okazję czekała żeby je zjeść – zaśmiałam się.
- To co będziemy dzisiaj jeść ? – spytał Justin zacierając ręce.
- Liczysz na to ,że Ci się cos okroi ? – powiedziałam bez emocji
- Mam taką nadzieję – powiedział.
Po chwili zadzwonił jego telefon ale chłopak nawet nie raczył do niego podejść.
-Może odbierzesz? – spytałam zniecierpliwiona
- Nie
- Czemu?
-To Scooter a ja już mu wszystko co miałem powiedzieć to powiedziałem – wyznał
- Co masz na myśli ?
- Karze mi wrócić w trasę ale teraz liczy się dla mnie tylko szczęście Jane – powiedział pewnie.
Nie ukrywam ,że sprawiło mi to ogromną radość. Wiedziałam jednak ,że nie może zaprzepaścić swojej kariery.
- Justin nie możesz zrezygnować z trasy , ze śpiewania , wróć a Jane odwiedzisz jak będziesz miał przerwę – zaproponowałam.
- Ty nic nie rozumiesz , ukrywałaś ją przez 6 lat a teraz karzesz mi tak po prostu odpuścić ? – zapytał z ironią
- Robiłam to dla Twojego dobra- powiedziałam a łzy napłynęły mi do oczu
- No to Ci nie wyszło-odparł- jak mogłas mi to zrobić?
Odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam płakać.
-Chciałam tylko żebyś nie zniszczył sobie kariery – wyszeptałam.
Podszedł do mnie od tyłu i mocno przytulił.
-Teraz liczycie się tylko Wy – wyszeptał i ucałował mój policzek
Poczułam się bezpiecznie. Po raz pierwszy od kilku lat byłam we właściwych ramionach.
- Mama i Justin się całują – usłyszałam krzyk Jane i jej uśmiechnięta buzię w czasie gdy wstawała z łózka.



 ____________________________________________________________


Nie chcę przepraszać bo to niczego nie zmieni a wiem ,że zawaliłam ;( 


 Obiecuje poprawę ! :) 
Rozdział wyszedł krótki ale następny bedzie mam nadzieje dłuzszy(i ciekawszy) :D 

4 komentarze:

  1. aww jak słodko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No wreszcie się doczekałam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej i kolejny xd

    OdpowiedzUsuń
  4. opowiadanie strasznie fajne ale zemu tak długo trzeba czekac na kolejny rozdział ? :D

    OdpowiedzUsuń