poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział XI

 KONIECZNIE PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM ! 

- Mam nadzieję ,że się wyśpisz-powiedziałam z chytrym uśmiechem ,bo wiedziałam ,że materac nie należał do najwygodniejszych.
- Cóż , jak będzie mi niewygodnie po prostu przyjdę do Ciebie – powiedział obojętnie
-Chyba śnisz
- Jeszcze nie – uśmiechnął się i położył na materacu poprawiając kołdrę
Zrobiłam to samo i odwróciłam się plecami do niego.
- Kate .. – usłyszałam niepewny głos Justina – bo jest taki problem.
- Słucham ? – spytałam bez entuzjazmu odwracając się i spuszczając głowę dół aby go zobaczyć.
- Żebym zasnął , musisz mnie pocałować – wymruczał.
Pochyliłam się i dałam mu buziaka w policzek ale Bieber jak to Bieber pociągnął mnie  w dół i w taki sposób wylądowałam na nim.
- To mi się podoba – zachichotał
- Przestań żartować – powiedziałam poważnie i wstałam , ponownie wskakując na swoje łóżko.
Poprawiłam poduszki a Justin korzystając z okazji złapał mnie za rękę , której nie puścił przez całą noc
 ****************************************************************************

Do moich nozdrzy dobiegł przepiękny zapach. Myślałam ,że to sen więc nie chciałam otwierać oczu , tylko przekręciłam się w stronę kuchni.
-Mama się chyba budzi – usłyszałam cichutki szept Jane.
Niepewnie otworzyłam oczy ,a przed nimi ujrzałam Justin i Jane jedzących jajecznicę.
-Dzień dobry śpiochu – powiedział Justin
-Dzień dobry – powiedziałam przeciągając się
- Zapraszamy na śniadanie – wykrzyknęła  Jane
-Nie wierzę w to co widzę – pokręciłam głową z niedowierzenia
- Zrobiliśmy jajecznicę – Jane uśmiechnęła się od ucha do ucha
-I nie spaliliśmy mieszkania – dodał Justin.
- Jestem bardzo dumna – zaśmiałam się i usiadłam do stołu
Po zjedzonym posiłku Jane i Justin oglądali bajki a ja pozmywałam i poszłam wziąć prysznic.
Stwierdzając ,że  skoro i tak jest sobota ubrałam  czarne legginsy i bluzkę na ramiączka , którą dostałam od mamy .Jej zdaniem ta koszulka miała przyciągać facetów bo miała duży dekolt. Aha fajnie. Zaśmiałam się w duchu wyobrażając sobie minę Justina gdy mnie zobaczy. Umyłam zęby i wyprostowałam włosy po czym wróciłam do pokoju.
-Whoah ! Świetnie wyglądasz- powiedział Justin
-Nie podlizuj się – mruknęłam ale w duchu byłam szczęśliwa ,że mu się podobam , nawet w takim zwykłym , domowym wydaniu.
-Mamo co będziemy robić w ten weekend ? – spytała Jane
- Hmm – pomyślałam –  dziś posiedzimy w domu a jutro może jakieś kino ?
- Super ! – mała prawie podskoczyła z radości – Justin pójdziesz z nami prawda?
- To może być trudne – mruknął z przykrością – ze względu na moje fanki , ale zaraz zaraz , mam świetny pomysł , zaraz wracam.
Justin wstał i wyszedł do korytarza wyciągając z kieszeni telefon. Słyszałam ,że z kimś rozmawiał, ale po chwili do nas wrócił.
- Do kina pójdziemy dziś , na 20 okej ? – spytał z uśmiechem .
- Ekstra , mama nie pozwala mi tak późno oglądać filmów  ale teraz się zgodzi prawda? – spytała patrząc na mnie ze smutnymi oczkami.
- Jeśli będzie to bajka to się zgadzam – odpowiedziałam.
- Oczywiście ,że bajka – przytaknął Justin i usiadł koło mnie opatulając mnie ramieniem.
- Czemu przytulasz mamę a mnie nie ? – spytała oburzona Jane .
- Chodź maleńka – powiedział Justin i posadził małą pomiędzy nami .
Właśnie w tej chwili poczułam się naprawdę szczęśliwa.

- Następnym razem idziemy na coś bardziej dorosłego – szepnął mi do ucha Justin.
- Przestań , bardzo interesująca jest ta bajka – powiedziałam z ironią
- Najważniejsze ,że małej się podoba – Justin spojrzał na naszą córkę , która była zapatrzona w ekran jak w obrazek.
Byliśmy w kinie od dobrej godziny. Najdziwniejsze (a może muszę zacząć się do tego przyzwyczaić?) było to ,że całe centrum handlowe i kino było zamknięte tylko dla nas. No tak gdyby fanki Justina go tu zobaczyły to za dużo by z niego nie zostało. Na szczęści mieszkam na mało tłocznej ulicy więc mało kto interesował się z kim wychodzę , poza tym Justin dobrze się kamufluje a gdy tylko wyszliśmy z bloku czekał już na nas kierowca Justin gotowy zawieźć nas wszędzie.  Jane oczywiście jak to małe dziecko miała miliony pytań ale obiecaliśmy jej ze odpowiemy na nie kiedy wrócimy.
Z rozmyślań wyrwał mnie Justin , który złączył nasze dłonie. Uśmiechnęłam się do niego na ten gest.
-Jak mi idzie ? – spytał , wiedziałam ,że chodzi mu o to co obiecał wczoraj wieczorem.
- Coraz lepiej – szepnęłam  i skupiłam się na ekranie.
- Mam pytanie – przeszedł mnie dreszcz gdy poczułam jego wargi tuż przy moim uchu.
-Hm ?

- Zgodziłabyś się na wyjazd z Jane na kilka dni np. na Hawaje ? Chciałbym mieć Was obie przez jakiś czas tylko dla siebie – uśmiechnął się a mnie momentalnie zatkało.






_________________________________________________________________

wiem ,że Was zawiodłam ... nie chcę przepraszać bo to i tak niczego nie zmieni , na nowy poczatek dodaje rozdział :* 
Mam nadzieje ,że mi wybaczycie :) 
Wena jest , kochane i wierne czytelniczki czekaja na rozdziały wiec pozostało mi tylko pisać :) ! 
Chcę też żebyście wiedzieli ,ze nic tak nie mobilizuje do pisania jak wasze komantarze więc z głębi serca na nie liczę :* 

Jeśli chcesz być informowana to zostaw do siebie jakis namiar : nr gg , twittera , facebooka lub aska :) 


ja tymczasem pędzę na zumbę - to mje pierwsze zajecia wiec trzymajcie kciuki : ) 
Kocham Was :* 

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział X

- Przyjaźnie się z Benem od kilku miesięcy – wytłumaczyłam – poznaliśmy się w przedszkolu Jane , bo ma siostrę w jej wieku .
-Znaczy coś więcej dla Ciebie ?
-Nie – zamyśliłam się – to znaczy .. sama nie wiem.
-Co masz na myśli ? – spytał z ciekawością
- Myślałam ,że może cos z tego będzie do czasu aż nie pojawiłeś się Ty.
Justin uśmiechnął się triumfalnie.
- Czyli nie kochasz go ?
-Nie – odpowiedziałam zgodnie z prawdą
Az podskoczyłam słysząc dźwięk mojego telefonu, natychmiast go odebrałam.
- Kochanie , czemu się nie odzywasz? Zaczynałam się martwić – usłyszałam zatroskany głos mojej mamy
- Wiesz mamo jak szybko lecą dni – próbowałam się jakoś wykręcić
- Kate widziałam się dzisiaj z panią Robins i mówiła ,że gdy odbierała swoja córkę Jane nie było w przedszkolu , a przecież ona zawsze zostaje dłużej – niecierpliwiła się mama
- No bo Jane została dziś w domu
-Ale jak to ? Jest chora? Cos się stało ? – słyszałam zdenerwowanie w głosie mamy.
- Po prostu była zmęczona po koncercie i nie chciałam jej męczyć – skłamałam
- A jak będzie na studiach też ja tak będziesz tłumaczyła ? Jesteś nieodpowiedzialna ,że pozwalasz jej opuszczać przedszkole kiedy tylko chce. Zrozum ,że to nie jest dla niej dobre – mam prawie krzyczała
-Mamo to był jeden dzień , nie rób afery o nic.
-Przed tym całym koncertem tez nie była cały dzień w przedszkolu .
-Mamo zaczynasz się robić jakąś panikarą , nie raz mówiłam Ci ,ze to ja ją wychowuję i  jeśli będę miała taka zachciankę to całkowicie wypiszę ją z przedszkola – wybuchnęłam
- Kate nie tym tonem – powiedziała – cos się stało , czuję to.
- Mamo nic się nie stało – uspokoiłam ją.
-Albo mi mówisz albo zaraz tam przyjadę i sama sprawdzę – powiedziała stanowczo.
Zajebiscie. Ok  Kate zawsze byłas dobra w kłamstwach , musisz cos szybko wymyślić.
-Po prostu na koncercie cos mi się stało w nogę i nie mogłam dzisiaj zaprowadzić małej do przedszkola – powiedziałam z nadzieją ,że mi uwierzy.
Justin wybuchnął niepochamowanym śmiechem słysząc moje kłamstwo.
- Ojejku kochanie trzeba było od razu powiedzieć . Może potrzebujesz jakiejś pomocy? – spytała z troską w głosie  moja mama.
Justin ciągle śmiał się na najlepsze.
-Zamknij się – powiedziałam do niego.
- Słucham ? – spytała  zbulwersowana mama
Nosz kurwa.
- Ymm.. mamo to nie do Ciebie – próbowałam się wytłumaczyć.
- Mówisz tak do Jane ? – wykrzyknęła
- Jane śpi od godziny – powiedziałam
-W takim razie kto jest u Ciebie o tej porze? – spytała z ciekawością
Jasne na pewno uwierzy jak powiem : A taki tam Justin Bieber ,ojciec Jane leży u mnie na łóżku.
- Przyjaciel – powiedziałam szybko – nie znasz go.
-Czyżby jakiś bliski przyjaciel ? – słyszałam jaki podtekst w tym pytaniu ma moja mama.
-Nie mamo – wykrzyknęłam – muszę kończyć bo chcę pożegnać mojego gościa – w tym momencie spojrzałam znacząco na Justina
-No dobrze Kochanie , mam nadzieję , że niedługo go poznam , śpij dobrze . Pozdrów Jane ode mnie i taty. Kochamy Was.
-My was też – powiedziałam i rozłączyłam się.
- Nie wiedziałem ,że stało Ci się cos w nogę na koncercie – powiedział ze śmiechem w głosie Justin
-Nie zaczynaj , musiałam jakoś skłamać , bo inaczej nie dałaby mi spokoju.
-Kiedy poznam Twoich rodziców ? – spytał Justin
-Nigdy – odpowiedziałam wstając i idąc w stronę komody.
Wyciągnęłam z niej dwa ostatnie papierosy i wyszłam na balkon.
-Palisz? – spytał zdziwiony Justin
- Tak ,zwłaszcza jak się denerwuję– wytłumaczyłam – Chcesz? – spytałam podając mu jednego.
Wziął i już podsuwałam zapalniczkę w jego kierunku kiedy Justin niespodziewanie złamał fajkę na pół i wyrzucił na dół .
-Kretynie co Ty robisz? – spytałam zirytowana – one nie należą do najtańszych.
Odpaliłam swojego papierosa.
-Mówiłem ,że masz się teraz nie martwić o koszty
- To po co wyrzuciłeś tą cholerną fajkę ?
- Bo pierwszym krokiem do odbudowania naszej więzi będzie rzucenie przez Ciebie palenia – powiedział i wszedł do mieszkania.

Dupek.



_________________________________________________________________________

Tak oto doszliśmy do 10 rozdziału , mam nadzieje ,że sie spodoba :) 
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo motywują mnie wasze komentarze :* 
Mordka strasznie mi się cieszy jak piszecie do mnie ,że nie możecie doczekać się następnego rozdziału i ,że podoba wam się moje opowiadanie :) 
Jestescie wspaniali :* 

Ponieważ jest już was coraz więcej a chciałabym ,żeby każdy wiedział o nowym rozdziale , więc jeśli chcecie być informowani to zostawcie pod tym postem swój twitter , nr gg , adres e-mail lub facebooka :) 

Kontakt ze mną : 
@lovejoyandsmile- twitter i Instagram 

xoxo.

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział IX

Czasami miałam ochotę przybić piątkę sama ze sobą. Tak było tez teraz gdy przypomniało mi się ,że w szafce w łazience mam schowany materac. Postanowiłam właśnie tak spędzić noc. Możecie myśleć ,że to dziwne ,ale to jedyne co przychodzi mi póki co do głowy. Siedzę na wannie od kilku minut i myślę co będzie dalej. Jak będzie wyglądało nasze życie z Justinem?  Czy jesteśmy w stanie sobie takie wspólne życie ułożyć?
-Kate proszę Cię , otwórz – usłyszałam głos Justina za drzwiami
I co ja miałam zrobić ? Nie wiedziałam jak mam się zachować. Jeśli otworzę to o czym z nim rozmawiać ? Byłam pewna ,że ludzie zareagują negatywnie gdyby to wszystko wyszło na światło dzienne. Czy moja mała Jane jest gotowa na życie w świetle reflektorów?
-Jeśli nie otworzysz to wywarzę te cholerne drzwi – Justin nie co podniósł głos
Podeszłam do drzwi i odkluczyłam zamek i natychmiastowo wróciłam na wannę.
Justin wszedł do pomieszczenia , popatrzył na mnie i zajął miejsce obok mnie.
- Czemu mi to robisz? – spytał
- Co takiego?
- Odtrącasz mnie , właśnie wtedy kiedy poczułem ,że możemy stworzyć rodzinę.
-Nie jestem pewna czy to możliwe – ściszyłam głos
Justin wziął w dłoń mój podbródek i sprawił bym popatrzyła na niego.
- Obiecuję ,że zrobię wszystko co w mojej mocy ,żeby tak właśnie się stało – powiedział stanowczo – tylko daj nam szansę , pozwól mi spróbować to wszystko naprawić  - jego głos się załamał.
Pogładziłam kciukiem jego policzek.
-Boję się tego – powiedziałam
- Zaufaj mi , zrobię wszystko żebyście były szczęśliwe – zapewnił mnie.
- Twoje fanki będą wściekłe
-Fanki może i tak ,ale Beliebers zrozumieją – uśmiechnął się.
-Nie chcę ,żebyś się do czegoś zmuszał , bo czujesz się odpowiedzialny za Jane. – powiedziałam z niepewnością
-Kat zrozum ,że moje uczucie do Ciebie nie wygasło , to ,że mieliśmy tak długą rozłąkę może i jest przeszkodą ale jeśli dasz mi szansę będziemy mieli czas by to wszystko odbudować , by poznać się na nowo – powiedział z czułością – przy Tobie czuje się jak 15-latek , tak jakby nic się nie zmieniło od tego czasu. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo łomotało mi serce gdy zobaczyłem Cię wczoraj na koncercie. Tak jakby wszystko wokół nie miało znaczenia , liczyłaś się tylko Ty a kiedy tak po prostu wyszłaś to tak jakby ktoś zabrał mi kawałek siebie.
-Przytul mnie – wyszeptałam przez łzy.
Zrobił to natychmiast.
-Zgadzasz się żebym to wszystko naprawił ? – wyszeptał prosto w moje ucho.
Znacząco pokiwałam głową jeszcze bardziej do niego przywierając.
W tej chwili poczułam się naprawdę szczęśliwa , nie wiem ile trwała ta chwila ale jak dla mnie mogłaby się nie kończyć.
- Zostaniesz na noc ? –spytałam
- Jeśli chcesz to oczywiście – powiedział z uśmiechem.
- Ej śpisz na materacu – powiedziałam i uszczypnęłam go w bok
-Dobra ,dobra – podniósł ręce w geście obronnym
Wyciągnęłam materac i pompkę z szafki i podałam chłopakowi.
-Napompuj go , a ja się umyję i zaraz przyniosę Ci jakąś poduszkę i kołdrę – uśmiechnęłam się.
Justin wyszedł a ja szybko wskoczyłam do wanny .
Po kilkunastu minutach stałam w piżamie przed lustrem i rozczesywałam  mokre włosy. Swoja drogą stwierdziłam ,że moja piżama woła o pomstę do nieba. No cóż boginią sexu to ja w niej nie byłam. Nie dość ,że była za duża to w dodatku poplamiona kakao , które często piję wieczorem. Niestety nic nie mogłam poradzić bo to jedyne ubranie jakie miałam w łazience ,a nie chcę żeby Justin pomyślał ,ze się dla niego stroję czy cos takiego.
Miałam zamiar podsuszyć włosy ale obawiałam się ,że Jane może się obudzić więc zostawiłam je mokre.
Wyszłam z łazienki i udałam się do szafy w korytarzu, z której wzięłam kołdrę i poduszkę.
Kiedy weszłam do salonu Justin leżał na moim łóżku a nogi miał spuszczone na swój materac i oglądał album ze zdjęciami.
Rzuciłam mu rzeczy do spania na materac i opadłam na kanapę obok niego.
-Jane miała tu dokładnie 3 minuty – powiedziałam wskazując na jedno ze zdjęć.
- Od zawsze była piękna – stwierdził.
Oparłam się na jego ramieniu i śledziłam fotografie.

- A kim on jest ? –spytał Justin wskazując na moje zdjecie z Benem w wesołym miasteczku – i co dla Ciebie znaczy?




_____________________________________________________________________________

Wiele osób myslało ,że juz nic do Was nie napiszę - a jednak ! 
Nie było mnie ponieważ najpierw doskwierał mi bark weny , a gdy ta już nadeszła i zaczęłam sklejać rozdział okazało sie ,że wyjeżdzam spontanicznie na ponad dwa tygodnie :) wypoczęłam i mam nadzieje ,że uda mi się pisać do Was jak najczęściej :* 


@lovejoynadsmile - mój twitter i Instagram , zapraszam do śledzenia :) 

Miłego czytania , a gdy Ci się spodoba zostaw komentarz :)  

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział VIII

-Kochanie wcale się nie całujemy – zaprzeczyłam odsuwając się od Justina.
-A co będziemy dzisiaj jeść ? – spytała z ciekawością Jane podchodząc do mnie.
-Spagetthi
- Super- wykrzyknęli równo Justin z Jane.
Uśmiechnęłam się uświadamiając sobie jak bardzo są do siebie podobni.
- Tylko pilnuj makaronu ,żeby nie wykipiała woda jak ostatnio – powiedziała Jane.
Justin wybuchnął śmiechem.
Nie spodobało mi się to.
- Jane , kochanie a może poopowiadasz Justinowi o swoich lalkach Barbie? – spytałam bo wiedziałam ,że Jane to uwielbia i gdy zacznie mówić nie można jej przerwać mimo ,że ta opowieść jest starszliwie nudna , szczególnie dla faceta.
Uśmiechnęłam się triumfalnie widząc znużona minę Justina odchodzącego do pokoju Jane.
Zaczęłam robić sos i wstawiłam wodę na makaron , dokładnie pilnując by nie powtórzyła się sytuacja sprzed kilku dni.
Po około 30 minutach obiadokolacja była gotowa.
-No , kochanie starczy już tego opowiadania , zostaw lalki i chodźcie jeść – powiedziałam zaglądając do pokoju.
Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
- Justin nie musisz jej ciągle nosić – powiedziałam gdy zobaczyłam ,że Jane znów jest uwieszona na nim jak małpka.
- Właśnie ,że musi – powiedziała Jane na co oboje się zaśmialiśmy.
- Mamo to jest przepyszne , naprawdę się dzisiaj starałaś – krzyknęła Jane zajadając się potrawą.
- Zgadzam się – uśmiechnął się Justin
Było mi strasznie miło to słyszeć.
Po skończeniu posiłku pozmywałam a Justin z Jane przygotowali deser – lody.
- Zaraz pęknę – powiedziałam opadając na kanapę po zjedzonych posiłkach.
-Ja też – przyznał Justin.
Jane zachichotała i włączyła muzykę. Gdy usłyszała „ Hey Jude” Beatlesów od razu zaczęła tańczyć.
- Oj te ruchy to na pewno ma po mnie – szepnął mi Justin do ucha.
- Chyba śnisz – powiedziałam zerkając na niego z pogardą.
Przez dłuższą chwilę patrzyliśmy jak nasza córka tańczy , ale gdy skończyła się piosenka Jane była tak zmęczona ,że poszłam ją wykąpać a następnie położyć spać. Tuz przed zaśnięciem spytała , czy to Justin może przeczytać jej bajkę. Przyznaję się do tego ,ze było mi dziwnie z tą świadomością bo od 6 lat zawsze robiłam to ja. Nie chciałam jednak sprawić jej przykrości dlatego się zgodziłam.
Już miałam wychodzić zawołać Justina kiedy usłyszałam:
- Mamusiu ,a czy Justin będzie też jutro jak wstanę ?
Przyznam , że trochę mnie zatkało.
-O to musisz zapytać Justina – powiedziałam i wyszłam.
Wyszłam do dużego pokoju i powiedziałam :
-Jane prosi ,żebyś przeczytał jej bajkę
- Naprawdę?- uśmiech momentalnie ogarnął jego twarz i szybko ruszył w stronę pokoju naszej córki.

Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać jakiś pierwszy lepszy serial.
-Zasnęła – usłyszałam po kilkunastu minutach.
- Jak jesteś głodny to weź sobie chipsy z szafki nad piekarnikiem – powiedziałam nie odrywając wzroku od telewizora.
Po chwili usiadł obok mnie z miską napełnioną jedzeniem.
-Co oglądamy ? –spytał jak gdyby nigdy nic.
-Ja oglądam to – powiedziałam bez uczuć.
Justin wstał i wyłączył telewizor guzikiem przy ekranie.
- Oglądałam – powiedziałam lekko zdenerwowana.
- Chcę porozmawiać – powiedział – muszę wiedzieć o wszystkim co zdarzyło się po naszym ostatnim spotkaniu,.
- Tu nie ma co opowiadać – powiedziałam
- Dlaczego z góry nas skreślasz? – spytał smutno
- Nie ma nas
- Nie mów tak , mamy córkę – prawie krzyknął
- O której dowiedziałeś się sześć lat po jej urodzeniu
-Może jeszcze będziesz mnie winiła za to ,że nie powiedziałaś mi o niej ani słowa przez tak długi czas , miałeś się sam domyślić?
- Kto wie , może masz jeszcze kilkoro dzieci poczętych podczas tras koncertowych – powiedziałam zdenerwowana
Widziałam jak bardzo go to zabolało.
- Posłuchaj – zaczął – byłaś pierwszą dziewczyną , z którą to robiłem , nie potrafiłem o Tobie zapomnieć , przez dwa lata bezskutecznie Cię szukałem.
- Ciążę i pierwsze miesiące życia Jane spędziłam u wujków w Holandii – powiedziałam cicho – tak było łatwiej , bo miałam przeczucie ,że będziesz chciał mnie znaleźć.
- Przez dwa lata nie mogłem dojść do siebie , byłem jak opętany , myślałem tylko o Tobie i nikt inny się nie liczył , tak bardzo chciałem mieć Cie wtedy przy sobie. Rok temu pojawiła się Selena , ale pewnie wiesz ,że nasz związek szybko się zakończył. Ona nie była taka jakiej chciałem – Chciałem tylko Ciebie.
Moje serce momentalne zaczęło bić mocniej i wszystkie uczucia związane z Justinem , nawet te których pozbywałam się latami wróciły z podwójną siłą.
Justin spojrzał mi głęboko w oczy i złożył na moich ustach pocałunek. Tak bardzo pragnęłam jego bliskości ,że nie opierałam się ani chwili. Jego gorące usta pasowały idealnie do moich, chciałam więcej i więcej. Mocno mnie objął i chciał nas położyć na kanapie ale na podłogę z hukiem spadła miska. Momentalnie się od niego odsunęłam i spojrzałam ze strachem w oczach.
- Mogę to posprzątać jeśli chcesz- zaproponował.

- To nie powinno się stać Justin – wyszeptałam i uwolniłam się z jego objęć.




__________________________________________________________________________

Wiem ,że bardzo długo czekaliscie na rozdział ,ale myślałam , że poprawianie ocen sie nie skończy .... na szczeście się skonczyło ! Wracam do was pełna energi i chęci do pracy ;) Udało mi się nawet napisać w miarę długi rozdział :)
Zapraszam wiec do czytania i komentowania :* buziaki :* 

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział VII

Ciągle miałam obawy co do zostawienia Jane z Justinem. Okej niby co mogłoby się stać ? Ale mimo wszystko się martwiłam.
Związałam włosy w kucyka , umalowałam się i ubrałam w strój do pracy.
- Wychodzę – powiedziałam zakładając buty i uśmiechnęłam się do bawiących się klockami Justina i Jane.
-Pa mamusiu – uściskała mnie mała.
-Jakby coś było nie tak to dzwoń – powiedziałam do Justina – w lodówce są owoce i jogurty a słodycze w szafce pod piekarnikiem , jak wrócę to zrobię obiad. – uśmiechnęłam się.
-Okej , dam radę – powiedział Justin .
Dzień w pracy minął szybko i starałam się nie martwić o Jane chociaż nie było to proste. Około 16.00 dostałam sms’a od Bena który brzmiał „ Przepraszam za wczoraj , zależy mi na Tobie , powiedz kim był ten chłopak ? „ odpowiedziałam „ Nie mam teraz do tego głowy , spotkamy się jak wszystko się wyjaśni” .Szczerze powiedziawszy to nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Przecież nie powiem mu ,że ojcem mojej córki jest Justin Bieber.
Wracając do domu zrobiłam zakupy i postanowiłam ,że zrobię spagetthi.
Gdy weszłam do domu ujrzałam przepiękny widok. Na małej kanapie w salonie spała Jane przytulona  do Justina.
Będąc w kuchni zobaczyłam ,że Justin się podnosi.
-Zasnęła – szepnął i usiadł przy stole.
-Co robiliście ? – spytałam rozpakowując zakupy
- Ona jest niesamowita – wyszeptał – jest taka mądra , szalona a zarazem rozsądna.
- To wiem – zaśmiałam się
- T godziny tak szybko zleciały , graliśmy w gry , czytaliśmy książki , Jane zrobiła pokaz mody , potem jedliśmy rodzynki w czekoladzie ale zjadła ich bardzo dużo i nie wiem czy to dobrze – powiedział
- Jest na nie uczulona – powiedziałam – ale je uwielbia , kurczę widziałam ,ze czegoś Ci nie powiedziałam , a ona tylko na okazję czekała żeby je zjeść – zaśmiałam się.
- To co będziemy dzisiaj jeść ? – spytał Justin zacierając ręce.
- Liczysz na to ,że Ci się cos okroi ? – powiedziałam bez emocji
- Mam taką nadzieję – powiedział.
Po chwili zadzwonił jego telefon ale chłopak nawet nie raczył do niego podejść.
-Może odbierzesz? – spytałam zniecierpliwiona
- Nie
- Czemu?
-To Scooter a ja już mu wszystko co miałem powiedzieć to powiedziałem – wyznał
- Co masz na myśli ?
- Karze mi wrócić w trasę ale teraz liczy się dla mnie tylko szczęście Jane – powiedział pewnie.
Nie ukrywam ,że sprawiło mi to ogromną radość. Wiedziałam jednak ,że nie może zaprzepaścić swojej kariery.
- Justin nie możesz zrezygnować z trasy , ze śpiewania , wróć a Jane odwiedzisz jak będziesz miał przerwę – zaproponowałam.
- Ty nic nie rozumiesz , ukrywałaś ją przez 6 lat a teraz karzesz mi tak po prostu odpuścić ? – zapytał z ironią
- Robiłam to dla Twojego dobra- powiedziałam a łzy napłynęły mi do oczu
- No to Ci nie wyszło-odparł- jak mogłas mi to zrobić?
Odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam płakać.
-Chciałam tylko żebyś nie zniszczył sobie kariery – wyszeptałam.
Podszedł do mnie od tyłu i mocno przytulił.
-Teraz liczycie się tylko Wy – wyszeptał i ucałował mój policzek
Poczułam się bezpiecznie. Po raz pierwszy od kilku lat byłam we właściwych ramionach.
- Mama i Justin się całują – usłyszałam krzyk Jane i jej uśmiechnięta buzię w czasie gdy wstawała z łózka.



 ____________________________________________________________


Nie chcę przepraszać bo to niczego nie zmieni a wiem ,że zawaliłam ;( 


 Obiecuje poprawę ! :) 
Rozdział wyszedł krótki ale następny bedzie mam nadzieje dłuzszy(i ciekawszy) :D 

wtorek, 28 maja 2013

INFORMACJA

Cześć kochani ;* na początku chciałam Wam podziękować za wszystkie komentarze :* dajecie mi dużego kopa w tyłek żeby pisać :) mam wenę i wszystko jest super :) gdyby nie moje osiagnięcia w nauce :( mam trzy 2 ( z chemi  , matematyki  i fizyki) wystawione jako oceny proponowane co bardzo nie podoba sie moim rodzicom. Nowy rozdział miał sie pojawić dzisiaj ale udaje ,że się uczę : D (ale jestem niegrzeczna) więc postaram się dodać go jutro chociaż ,jeśli nie będe dawała znaku życia to znaczy ,że mama mnie zabiła ( jutro jest wywiadówka) bo pani jej naskaraży ,że na lekcjach oglądam Justina i czytam opowiadania : P
Trzymajcie za mnie kciuki :*
Kocham Was <3
I do zobaczenia przy kolejnym rozdziale :*
A ja idę romansować z matematyką <3 ( Justin jest w pobliżu :D )

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział VI


Nie spałam praktycznie całą noc .Wstałam o 6.00 i postanowiłam zrobić Jane jej ulubione naleśniki z jabłkami na śniadanie. Gdy zajrzałam do telefonu miałam 13 nieodebranych połączeń od Justina.
Smażąc naleśniki włączyłam telewizor. Pierwsze co ujrzałam to duża informacja z napisem „ Justin Bieber odwołał swoje 4 ostatnie koncerty w obecnej trasie koncertowej – mam bardzo ważną sprawę rodzinną ,  zagram te koncerty kiedy wszystko dojdzie do normy ,moje Beliebers to zrozumieją – tłumaczy młody piosenkarz”
Nie wierzyłam w to co usłyszałam. Szybko wzięłam telefon i napisałam do Justina sms'a „ Przyjedziesz nas dzisiaj odwiedzić? „ po kilku sekundach dostałam odpowiedź „ Mogę już teraz? ;)” odpisałam „ Możesz”
Po 15 minutach usłyszałam pukanie.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam uśmiechniętego Justina.
Wszedł do środka i zaczął się rozglądać.
-Ładnie tutaj – powiedział
- Luksusów nie ma ale dajemy radę – skomentowałam i poszłam kończyć śniadanie – jadłeś coś dzisiaj ?
- Nie , jeszcze nie.
-Nie jest to może specjalnie wymyślne śniadanie ale my jemy naleśniki , chcesz? – spytałam
- Jasne , uwielbiam naleśniki szczególnie z jabłkami
- To tak jak Jane – powiedziałam
Popatrzyłam nie niego i delikatnie się uśmiechnęłam na co on odpowiedział tym samym.
- Właśnie , gdzie ona jest? – spytał z ciekawością
- Jeszcze śpi , przeważnie śpi do 7.00 – powiedziałam
- Mogę ją zobaczyć? –spytał niepewnie
Odeszłam od blatu i wskazałam ręką żeby poszedł za mną.
Delikatnie otworzyłam drzwi ,żeby nie zrobić hałasu.
Nasza córka spała w najlepsze. Uśmiechała się przez sen.
- Jest piękna – powiedział Justin łamiącym się głosem

Dotknął mojego ramienia i zaczął je gładzić.
- Mogę z nią posiedzieć ? – spytał
-Jasne – powiedziałam i wyszłam do kuchni w celu skończenia śniadania i zrobienia świeżego soku.
Nałożyłam posiłek na talerze i postawiłam na stole.
- I wtedy mama powiedziała mi ,że kupiła bilety M&G – usłyszałam i spojrzałam w stronę pokoju Jane.
Wychodził z niego Justin z małą na rękach.
-Mamo zobacz kto był u mnie w pokoju jak się obudziłam- krzyknęła zachwycona- Justin powiedział ,że go zaprosiłaś ,żeby spędził z nami dzień.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Najpierw zjedzmy śniadanie – powiedziałam- potem pomyślimy co będzie dalej , ale kochanie wiesz ,że dzisiaj ja muszę iść do pracy a ty do przedszkola ?
- No nie , Ty zawsze każesz mi chodzić do przedszkola – powiedziała smutna Jane biorąc naleśnika do rączek.
- Może weźmiesz dzisiaj wolne , a Jane nie pójdzie do przedszkola? – zaproponował Justin.
- Nie ma mowy , wczoraj miałam wolne i Jane też – powiedziałam.
- Ale mamo… – Jane zaczęła płakać
- Jane mówiłam Ci wiele razy ,że i tak niczego nie zdziałasz płaczem – powiedziałam podnosząc głos.
- Justin powiedz coś mamie – powiedziała Jane robiąc słodką minkę.
-Teraz nie będziesz musiała pracować – powiedział Justin patrząc mi prosto w oczy.
- A dlaczego ? – spytała z ciekawością Jane.
- Będę musiała – podsumowałam – nic się nie zmienia.
Justin posmutniał.
-Pozwól mi chociaż zostać z małą przez ten dzień- poprosił chłopak
- Taaaak , to super pomysł – krzyknęła Jane – pokażę Ci moje zabawki i super ciuchy.
Nie wiedziałam co zrobić. Powinnam pozwolić mu z nią zostać ale czy to jest właściwe myślenie ?
-Proszę zgódź się – poprosił Justin
- Okej ale tylko dzisiaj – podsumowałam
- Huraaaaaa – krzyknęła Jane kończąc naleśnika
- Ale teraz pójdziesz się ubrać i przed wyjściem Cię uczeszę – powiedziałam stanowczo
- Dobrze mamusiu – powiedziała Jane i cmoknęła mnie w policzek- I Tobie też Justin – po czym cmoknęła jego twarz.
Wybiegła z kuchni do swojego pokoju.
- To ,ze się pojawiłeś niczego nie zmienia – powiedziałam.
- Chcę żeby wiedziała ,że jestem jej tatą – Justin podniósł głos.
-Ale nie wiem czy ja tego chcę -powiedziałam odchodząc od stołu.


_________________________________________________________________

A wiec jest już VI rozdział :) 
serdecznie zachęcam od czytania i komentowania :) 
mój tt : @lovejoyandsmile