- Mama a w
co my się ubierzemy ? – spytała Jane – jutro już koncert.
- Może
pójdziemy na zakupy i kupimy cos ekstra? – zaproponowałam.
Jane była
wniebowzięta bo nie miałyśmy aż tak dużo pieniędzy żeby szaleć z zakupami.
Stwierdziłam
jednak ,że taka okazja może się nie powtórzyć i moja córka musi wyglądać
pięknie.
Jane
wybrała sobie uroczą fioletową tuniczkę i ciemne legginsy. Dobrałyśmy do tego
opaskę na włosy i będzie wyglądała jak aniołek.
- Mamusiu a
ty co sobie kupisz? – spytała mnie córka
- Pójdę w
tym co mam , to Ty masz ładnie wyglądać- uśmiechnęłam się.
-Chyba
sobie żartujesz – powiedziała mała i pociągnęła mnie w stronę sklepu.
W środku
wybrała dla mnie czarną zwiewną sukienkę przed kolano , kurtkę jeansową i botki.
-Kochanie
ja nie mogę mieć takiej krótkiej sukienki – zaprotestowałam
- Możesz bo
jesteś laską – powiedział mała i pobiegła do kasy.
Nie
miałam wyjścia , musiałam kupić te rzeczy bo inaczej nie dałaby mi spokoju.
To miał być
ważny dzień więc zarówno ja wzięłam wolne w pracy jak i Jane nie poszła do
przedszkola.
Do areny
miałyśmy prawie godzine drogi a licząc korki i tłoki przed koncertem będziemy musiały
wyjechać około 14.
Wstałyśmy o
10 zjadłyśmy śniadanie( czyt. pizze z
wczorajszego wieczoru), trochę poleżałyśmy i zaczęłam czesać Jane. Zrobiłam jej
delikatne fale i spiełam z tyłu.
Sama
zrobiłam sobie fale i gdy się ubrałam stwierdziłam ,ze wyglądam naprawdę
dobrze.
- Mam
seksowną mamę – stwierdziłam Jane opierając się o front drzwi i przyglądając mi
się .
Zaśmiałam
się.
Umalowałam
rzęsy, porobiłam kilka zdjęć Jane , wzięłam torbę i wyszłyśmy.
Wsiadłyśmy
od autobusu i już tam można było wyczuć atmosferę koncertu Justina. Jechało z
nami kilka Beliebers , które śpiewały jego piosenki.
Dopiero
teraz zaczęłam się zastanawiać czy naprawdę jest sens tam jechać.
Chce spełnić
marznie moje córki ale co poczuję ja kiedy go zobaczę?
Mimo
wszystko , jeśli Jane będzie szczęśliwa to ja też jakoś przeżyję.
Po kilkudziesięciu minutach dojechałyśmy pod
arenę.
- Jesteś
najlepszą mama na świecie – wyszeptała Jane kiedy zobaczyła ,że zmierzamy ku
M&G.
Pod
wejściem nie było jakiś wielkich tłoków. Podeszłyśmy , ochroniarze sprawdzili
nam bilety i wpuścili do środka. Kurtki zostawiłyśmy w szatni i u siadłyśmy w
celu oczekiwania na Justina. Po kilkunastu minutach zaczęto wpuszczać osoby
przed nami.
Byłam coraz
bardziej zdenerwowana.
W końcu
nadeszła nasz kolej.
Jane
chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi.
Niepewnie
weszłam do pomieszczenia gdy Jane już biegła w strone Justina.
Zauważyłam ,że
chłopak bacznie się jej przygląda i po chwili bierze na ręce.
- Jesteś
sama ? – skierował pytanie do Jane.
- Nie tam
jest moja mama – wskazała mnie Jane.
W tym
momencie nasze oczy się spotkały. Nic się nie zmienił ciągle jest taki sam.
Bacznie się
mi przyglądał i usłyszałam jak cicho wymówił „Kate” na co się uśmiechnęłam.
Pamiętał mnie ale to raczej nie ułatwiało sytuacji.
Z Jane na
rękach podszedł do mnie
- Nie mogę uwierzyć
,że tu jesteś – szepnął – tak długo Cię szukałem.
- No tak
wyszło – odparłam
- Nie
zadzwoniłaś i usunęłaś twittera – zaczął wyliczać – nie jesteś już Beliebers?
- Moja
córka jest – powiedziałam.
NASZA
córka.
- A wiesz
,że ja urodziłam się tylko 3 dni przed Twoimi urodzinami ? – spytała po chwili
ciszy Jane Justina- Dokładnie 27 lutego 2010 r – uśmiechnęła się.
Justin
momentalnie zbladł
- Czy to
oznacza ,że? – nie dokończył
- Justin
koniec pogaduszek ze 20 minut wchodzisz na scenę.- usyszeliśmy głośny krzyk
- To my
będziemy szły – powiedziałam i wzięłam od niego Jane.
- Ale ..-
nie wiedział co powiedzieć więc jak najszybciej stamtąd wyszłam.
- Kate-
usłyszałam za plecami jego głos ale szłam
przed siebie nie odwracając się.
______________________________________________________
TADAMMMM !!!!!!
szalejesz z tymi rozdziałami :D
OdpowiedzUsuńmasz zamiar dzisiaj dodać koleiny? :P