niedziela, 26 maja 2013

Rozdział V


- Mamo czemu mi nie powiedziałaś ,że znasz Justina – spytała Jane gdy wychodziłyśmy z koncertu.
-Po prostu myślałam ,że nie będzie mnie pamiętał – powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Ale koncert był super i jeszcze raz super- aż podskoczyła z radości
-To prawda- przyznałam jej rację.
Całkowicie się z nią zgadzałam. Justin mimo ,że zmienił się fizycznie to jego show nadal jest piękne. Wszystko dopięte na ostatni guzik a mimo to spontaniczne.
Wychodząc z obiektu areny , w której odbywał się koncert zauważyłam na parkingu samochód Ben , który po nas przyjechał.
- O wujek Ben – krzyknęła Jane i pobiegła w jego stronę.
Mój przyjaciel wziął małą na ręce i obkręcił wokół własnej osi.
Podeszłam do nich i przywitałam się z Benem buziakiem w policzek.
- Jak tam koncert? – zapytał z ciekawością
- Super! – krzyknęłyśmy razem.
Zapięłam małą w foteliku a sama wsiadłam do przodu.
Przez połowę drogi Jane opowiadała o koncercie po czym zasnęła ze zmęczenia na siedząco.
- Widać ,ze bardzo jej się podobało – stwierdził Ben podjeżdżając pod naszą kamienicę.
- Była wniebowzięta- wytłumaczyłam.
- To dobranoc- powiedział gasząc silnik
- Nie wejdziesz na górę ? – spytałam
-A mogę ? – uśmiechnął się
- Jasne , zjemy coś – powiedziałam.
Wzięłam małą na ręce i podążyłam po schodach do drzwi. Zaniosłam ja prosto do jej pokoju i przebrałam w piżamkę . Obudziła się tylko na chwilę i powiedziała ,że mnie kocha.
- Wstawisz pizze z lodówki do piekarnika – zapytałam Bena wychodząc z pokoju Jane – ja pójdę się przebrać
-Jasne.
Poszłam do łazienki związałam włosy , zmyłam makijaż i wskoczyłam w dres.
- Zdecydowanie wole Cię w tamtym wydaniu – powiedział Ben – chociaż tak też jest ładnie.
-Jestem samotną matką nie zawsze muszę wyglądać ładnie – uśmiechnęłam się.
Usiadłam na blacie  kuchennym i patrzyłam na licznik odmierzający czas pracy piekarnika.
Ben podszedł do mnie i szeroko się uśmiechnął .Pocałował dwa moje policzki a po chwili złączył nasze usta. Zdjął mnie z blatu i wziął na ręce. Nie chciałam tego. Nie byłam gotowa , ale powiedzmy sobie szczerze czy kiedykolwiek będę? Nie wiedziałam co zrobić ale po chwili oddałam mu pocałunek. Jego ręka powędrowała pod moją bluzę ale w tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Momentalnie zeskoczyłam z jego rąk. Widziałam ,ze był zawiedziony.
-Pójdę otworzyć – powiedział przerywając ciszę.
Poprawiłam się i podeszłam do piekarnika w celu wyjęcia pizzy.
- Jakiś chłopak do Ciebie – powiedział Ben – nie chciał wejść do środka , czeka na korytarzu.
Byłam zdziwiona ,że o tej porze przychodzi do mnie jakiś tajemniczy chłopak.
Gdy tylko otworzyłam drzwi poczułam szybsze bicie serca. To był Justin. Miał ciemne okulary , obszerna bluzę i czapkę przez co Ben go nie poznał.
-Co ty tu robisz? – spytałam zamykając za sobą drzwi i opierając się o ściane – skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?
-Mój ochroniarz Cię śledził – powiedział
-Po co przyjechałeś ?
- Ten chłopak , który mi otworzył to twój mąż ? – spytał
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie – stwierdziłam
- Najpierw ty odpowiedz na moje – poprosił
-Nie – przyznałam – Ben jest moim przyjacielem.
- I ojcem Twojej córki ? – spytał zdejmując okulary i patrząc mi prosto w oczy.
Zamarłam.
- Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie
- Ona urodziła się  praktycznie równo 9 miesięcy po naszym spotkaniu –szepnął- cały czas myślę o tym, że to może być moja córka.
Momentalnie łzy zaczęły napływać mi do oczu.
-Dobrze myślę ? – zapytał z nadzieją w głosie
Szybko wbiegłam do mieszkania i zamknęłam od środa drzwi na klucz. Osunęłam się przy ścianie gdy usłyszałam pukanie i prośby abym otworzyła.
Rozpłakałam się na dobre.
- Kate co się stało ? – podbiegła do mnie Ben – on cos Ci zrobił ?
- Nie – powiedziałam przez płacz- kiedy on odejdzie spod drzwi , ty też pójdziesz , chcę zostać sama
Ben usiadł koło mnie na podłodze i przytulił.
-Nie mogę Cię teraz zostawić – powiedział gdy pukanie ustało.
- Wyjdź – powiedziałam głośniej
- Kate , jesteś pod wpływem emocji , jak tylko dorwę tego gnojka to się z nim rozprawie – zagroził Ben.
Momentalnie zerwałam się na nogi .
- Nie masz prawa mu nic zrobić – krzyknęłam – a teraz się wynoś – kopnęłam nogą o drzwi.
Próbował mnie przytulić ale go odepchnęłam.
- Zadzwonię rano jak się uspokoisz – powiedział cicho i wyszedł.
Poszłam na swoje łóżko i zaczęłam głośno płakać. Doskonale wiedziałam ,że powinnam powiedzieć Justinowi prawdę . Ale nie potrafiłam. Bałam się odrzucenia. Bałam się ,że zniszczy sobie przeze mnie i Jane karierę.
Cholera czemu ciągle myślałam o jego szczęściu.
Moja córka też ma prawo do szczęścia i do dalszego życia ze swoim ojcem.
Wyciągnęłam z torby telefon i postanowiłam zaryzykować.
Wyszukałam numer Justina , który dął mi 6 lat temu ale mimo wszystko wierzyłam ,ze jest nadal aktualny.
-Halo – usłyszałam
- Justin ?
- Kate? – spytał zdziwiony.
- Jane jest Twoja córką – powiedziałam i się rozłączyłam.


_________________________________________________________________

I jak wam się podoba? ;) 
mój tt : @lovejoyandsmile

3 komentarze: