- Mamo czemu
mi nie powiedziałaś ,że znasz Justina – spytała Jane gdy wychodziłyśmy z
koncertu.
-Po prostu myślałam
,że nie będzie mnie pamiętał – powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Ale
koncert był super i jeszcze raz super- aż podskoczyła z radości
-To prawda-
przyznałam jej rację.
Całkowicie
się z nią zgadzałam. Justin mimo ,że zmienił się fizycznie to jego show nadal
jest piękne. Wszystko dopięte na ostatni guzik a mimo to spontaniczne.
Wychodząc z
obiektu areny , w której odbywał się koncert zauważyłam na parkingu samochód
Ben , który po nas przyjechał.
- O wujek
Ben – krzyknęła Jane i pobiegła w jego stronę.
Mój
przyjaciel wziął małą na ręce i obkręcił wokół własnej osi.
Podeszłam
do nich i przywitałam się z Benem buziakiem w policzek.
- Jak tam
koncert? – zapytał z ciekawością
- Super! – krzyknęłyśmy
razem.
Zapięłam
małą w foteliku a sama wsiadłam do przodu.
Przez
połowę drogi Jane opowiadała o koncercie po czym zasnęła ze zmęczenia na
siedząco.
- Widać ,ze
bardzo jej się podobało – stwierdził Ben podjeżdżając pod naszą kamienicę.
- Była wniebowzięta-
wytłumaczyłam.
- To
dobranoc- powiedział gasząc silnik
- Nie
wejdziesz na górę ? – spytałam
-A mogę ? –
uśmiechnął się
- Jasne ,
zjemy coś – powiedziałam.
Wzięłam
małą na ręce i podążyłam po schodach do drzwi. Zaniosłam ja prosto do jej
pokoju i przebrałam w piżamkę . Obudziła się tylko na chwilę i powiedziała ,że
mnie kocha.
- Wstawisz
pizze z lodówki do piekarnika – zapytałam Bena wychodząc z pokoju Jane – ja pójdę
się przebrać
-Jasne.
Poszłam do
łazienki związałam włosy , zmyłam makijaż i wskoczyłam w dres.
-
Zdecydowanie wole Cię w tamtym wydaniu – powiedział Ben – chociaż tak też jest
ładnie.
-Jestem
samotną matką nie zawsze muszę wyglądać ładnie – uśmiechnęłam się.
Usiadłam na
blacie kuchennym i patrzyłam na licznik odmierzający
czas pracy piekarnika.
Ben
podszedł do mnie i szeroko się uśmiechnął .Pocałował dwa moje policzki a po
chwili złączył nasze usta. Zdjął mnie z blatu i wziął na ręce. Nie chciałam
tego. Nie byłam gotowa , ale powiedzmy sobie szczerze czy kiedykolwiek będę?
Nie wiedziałam co zrobić ale po chwili oddałam mu pocałunek. Jego ręka
powędrowała pod moją bluzę ale w tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Momentalnie
zeskoczyłam z jego rąk. Widziałam ,ze był zawiedziony.
-Pójdę otworzyć
– powiedział przerywając ciszę.
Poprawiłam się
i podeszłam do piekarnika w celu wyjęcia pizzy.
- Jakiś
chłopak do Ciebie – powiedział Ben – nie chciał wejść do środka , czeka na
korytarzu.
Byłam
zdziwiona ,że o tej porze przychodzi do mnie jakiś tajemniczy chłopak.
Gdy tylko
otworzyłam drzwi poczułam szybsze bicie serca. To był Justin. Miał ciemne
okulary , obszerna bluzę i czapkę przez co Ben go nie poznał.
-Co ty tu
robisz? – spytałam zamykając za sobą drzwi i opierając się o ściane – skąd wiedziałeś
gdzie mieszkam?
-Mój
ochroniarz Cię śledził – powiedział
-Po co przyjechałeś
?
- Ten
chłopak , który mi otworzył to twój mąż ? – spytał
- Nie
odpowiedziałeś na moje pytanie – stwierdziłam
- Najpierw
ty odpowiedz na moje – poprosił
-Nie –
przyznałam – Ben jest moim przyjacielem.
- I ojcem
Twojej córki ? – spytał zdejmując okulary i patrząc mi prosto w oczy.
Zamarłam.
- Nadal nie
odpowiedziałeś na moje pytanie
- Ona
urodziła się praktycznie równo 9
miesięcy po naszym spotkaniu –szepnął- cały czas myślę o tym, że to może być
moja córka.
Momentalnie
łzy zaczęły napływać mi do oczu.
-Dobrze
myślę ? – zapytał z nadzieją w głosie
Szybko
wbiegłam do mieszkania i zamknęłam od środa drzwi na klucz. Osunęłam się przy
ścianie gdy usłyszałam pukanie i prośby abym otworzyła.
Rozpłakałam
się na dobre.
- Kate co
się stało ? – podbiegła do mnie Ben – on cos Ci zrobił ?
- Nie –
powiedziałam przez płacz- kiedy on odejdzie spod drzwi , ty też pójdziesz ,
chcę zostać sama
Ben usiadł
koło mnie na podłodze i przytulił.
-Nie mogę
Cię teraz zostawić – powiedział gdy pukanie ustało.
- Wyjdź –
powiedziałam głośniej
- Kate ,
jesteś pod wpływem emocji , jak tylko dorwę tego gnojka to się z nim rozprawie –
zagroził Ben.
Momentalnie
zerwałam się na nogi .
- Nie masz
prawa mu nic zrobić – krzyknęłam – a teraz się wynoś – kopnęłam nogą o drzwi.
Próbował
mnie przytulić ale go odepchnęłam.
- Zadzwonię
rano jak się uspokoisz – powiedział cicho i wyszedł.
Poszłam na
swoje łóżko i zaczęłam głośno płakać. Doskonale wiedziałam ,że powinnam powiedzieć
Justinowi prawdę . Ale nie potrafiłam. Bałam się odrzucenia. Bałam się ,że
zniszczy sobie przeze mnie i Jane karierę.
Cholera
czemu ciągle myślałam o jego szczęściu.
Moja córka
też ma prawo do szczęścia i do dalszego życia ze swoim ojcem.
Wyciągnęłam
z torby telefon i postanowiłam zaryzykować.
Wyszukałam
numer Justina , który dął mi 6 lat temu ale mimo wszystko wierzyłam ,ze jest
nadal aktualny.
-Halo – usłyszałam
- Justin ?
- Kate? –
spytał zdziwiony.
- Jane jest
Twoja córką – powiedziałam i się rozłączyłam.
_________________________________________________________________
I jak wam się podoba? ;)
mój tt : @lovejoyandsmile
No ładnie :D
OdpowiedzUsuńCiekawe jak sprawy się potoczą :)
hej świetnie kiedy następny?
OdpowiedzUsuńNASTĘPNY <33333333333
OdpowiedzUsuń